niedziela, 9 września 2012

Jęcząca Marta ? ZAWSZE SPOKO .


Niedzielne popołudnie. Albus Dumbledore, jak zawsze o tej porze czyta news'y " Proroka Codziennego" Nagle, czytając artykuł o akromantulach, wpadł na dość nietypowy pomysł.
- nakręcę pornola ! - pomyślał. Wydawał mu sie to  wprost idealny pomysł. Problemem było jednak jedno, zasadnicze pytanie. Z kim ? McGonagall byłaby chętna, niestety, mimo wieku nadal miała co miesięczne upławy, i akurat była niedysponowana. Potter był u wujostwa więc z nim też nie ma szans - a może ... Nie . To raczej niemożliwe - Pomyślał, ale mimo wszystko postanowił spróbować . Aby to zrobić, musiał udać się do małego pomieszczenia, przypominające schowek na miotły. Otworzył drzwi bez skrępowania, i zastał tam severusa, bez opamiętania dymającego Lunę w jej pośladki.
- Wiedziałem, że Cię tu znajdę. - powiedział Dubledore udając, iż nie obrzydza go ten widok.
Snape bez większego skrępowania " wyszedł " z Luny, ubrał się i kazał jej "spływać"
-Co Cię do mnie sprowadza Albusie ? - Spytał ostentacyjnie Severus
- Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia mój drogi. Mam zamiar nakręcić film. Nie przeznaczony dla uczniów. Chyba wiesz o co mi chodzi ?
Snape odpowiedział mu z figlarnym uśmiechem na ustach.
- Domyślam się.
Nie czekając dłużej ruszyli do gabinetu aby zabrać potrzebny sprzęt.
- Mam pewien ciekawy pomysł Albusie. Pamiętasz może Martę ? Tę dziewczynę zabitą przez bazyliszka ? Chyba mogłaby nam pomóc ..
- Też o tym myślałem - Odpowiedział z dumą Dumbledore.
Gdy mięli już wszystkie potrzebne akcesoria, wraz z prezerwatywami kupionymi za grosze w Dziurawym Kotle, aby dodać trochę pikanterii.
Pozgarniawszy wszystko do małej podręcznej torebeczki, ruszyli korytarzem jak gdyby nigdy nic . Mijali uczniów tak jak zawsze, z zadartymi do góry głowami na znak władzy. Po Cichu wślizgnęli się do opuszczonej łazienki prefektów. - Marto, jesteś ? - zawołał Albus.
Dziewczyna wyłoniła się jakby znikąd. - Jestem psorze, mogę w czymś pomóc ?-
- Ojj, nawet bardzo - odpowiedział Sev z nutą rozbawienia w głosie.
Gdy nauczyciele wyjaśnili Marcie, na czym polegałoby jej zadanie, dziewczyna, która jako duch nie ma zbyt wielu okazji do zabaw, zgodziła się natychmiast. Zaczęło się. ustawiono kamery, ustawiono światło, wszyscy byli na miejscach . - Akcja ! - rozległ się głos Marty, i zaczęło się. Nauczyciele rżnęli się bez pamięci, jeden drugiego. Orgazm przeżywali razem, Dumbledore w Severusie, zaś ten na podłodze. Marta bardzo wczuła się w swe zadanie i jęczała jak nigdy dotąd. Zabawa trwała dobre parę godzin. Po wszystkim, wszyscy wycieńczeni padli na podłogę. Do było upojne popołudnie. Szkoda tylko, że Marta jest duchem, i zapomniała wcisnąć Play ..

Happy Birthday Sev !


Nadszedł ten dzień. Dzień, dla wielu osób zwyczajny, niczym nie różniący się od innych. Ale dla Severusa, ta data, czyli 9 stycznia, była datą wyjątkową. W tym czasie właśnie Snape przyszedł na świat. Tego dnia na uczniów Hogwartu padł wyrok. Severus nie obchodził urodzin zbyt hucznie. Nie wiedział nawet, czy którykolwiek z uczni wie, kiedy nauczyciel obrony przed czarną magią się narodził. Ale to go nie ruszało. Lubił ten wieczorny, sielski klimat, kiedy wieczorem siada samotnie przy kominku i rozmyśla nad sensem życia. Lecz dziś miało być inaczej. Dziś Sev postanowił sam sprawić sobie prezent.
- To będą moje najlepsze urodziny - Pomyślał.  Nie czekając ani chwili dłużej postanowił wcielić swój plan w życie. Tego dnia, jak zawsze miał wolne, więc ubrał się w zwykłe ciuchy i ruszył ku dormitoriom płci żeńskiej Gryffonów. Postanowił pożyczyć, a raczej uprowadzić kota Hermiony, Krzywołapa. Wrócił się tylko po pelerynę niewidkę, i już był gotowy. Hogwart był dziwnie opustoszały, lecz przy wejściu do dormitoriów Severus wolał nie ryzykować, założył więc pelerynę i niespostrzeżony wszedł do pokoju Panny Granger. Miał szczęście, dziewczęta również były nieobecne. Snape chwycił więc koty i szybko wybiegł z zamku. Był szczęśliwy że nikt nie zauważył jego wybryku. Gdy dotarł do domu był już wieczór, odwiesił pelerynę, a kota położył na podłogę. Oczy mu się szkliły na samą myśl, co ma zaraz zrobić. Chcycił kota, wszedł na stół i zaczął wchodzić w jego tył najpierw delikatnie, potem coraz mocniej. -  Tak, to najlepsze urodziny w moim życiu ! - myślał.
Nie zdawał sobie jednak sprawy, ze po całym pokoju ukryci są uczniowie i nauczyciele Hogwartu, ponieważ chcieli zrobić mu przyjęcie niespodziankę. To były jego najgorsze urodziny w życiu ..

Zdanie transmutacji ..

Ciemne nocne chmury okryły niebo nad Hogwartem. Zewsząd było słychać tylko ciche pochrapywanie niektórych prefektów. Draco upewnił się że wszyscy śpią. Tak jak się umawiali. Za pięć piąta przed szkołą. Ubrał się najciszej jak mógł i wyślizgnął się na zewnątrz tylnymi drzwiami. Ubrany tylko w letnią piżamę, płaszcz i zabawne kapcie w chochliki kornwalijskie ruszył spotkać się z nocną, zimową rzeczywistością. Był zadowolony, ze nie obudził nikogo swym nocnym szwendaniem się po zamku. Gdy doszedł na umówione miejsce ona już tam czekała.
- Witam Pana, Panie Malfoy.
- Miło Panią widzieć Panno McGonagall
Mówiąc to, Draco ostentacyjnie ukłonił się przed nauczycielką.
-Dość tych ceregieli mój drogi, ruszajmy, czas nas nagli.
Mówiąc to McGonagall ruszyła w stronę zapomnianej części Hogwartu. Noc była piękna. Cykady grały, było słychać ciche rechotanie żab. Mijali powoli zapuszczoną i zapomnianą część Hogwartu, a Draco w głowie krążyła ciągle ta sama myśl " Czy ja nie popełniam błędu?" Ale było już za późno. Musiał dokończyć to, co zaczął. Zauważył w oddali małą szopę, pomyślał, że to właśnie prowadzi go nauczycielka. Tak też było. McGonagall weszła do szopy bez większego trudu. Środek opuszczonej rudery wyglądał przytulniej niż mogłoby się to wydawać z zewnątrz. Było tam światło, łóżko, a nawet mały, puchaty dywanik do ozdoby. "Czyżbym nie był tutaj jedyny?" Pomyślał Draco, ale nie miał czasu do namysłu, bo McGonagall już brała się do roboty. Ściągnąwszy swe szaty, obnażyła się przed uczniem bez większego skrępowania. Draco to onieśmieliło.
- Panno McGonagall..
- Daj spokój Draco. Mów mi Minewra.
Kończąc zdanie rzuciła się na chłopaka niczym zwierze. Zaczęła zdzierać z niego ubranie, jakby była to ostatnia rzecz jaką miałaby w życiu zrobić. Draco był zaskoczony brakiem opanowania nauczycielki, lecz w końcu poległ. Zaczęła się wynaturzona orgia. Istny fetysz w szopie na grabie. Draco wchodził w nauczycielkę ile sił w biodrach, a ona pieściła swym wiekowym językiem jego sutek. Dla Minewry jednak to było mało. Twierdziła iż taka okazja nie trafi jej się po raz drugi, więc postanowiła wykorzystać chłopaka do końca. Chciała spełnić swe najskrytsze marzenie, tu i teraz z tym niewinnym blond chłopcem.
- wejdź we mnie.. od tyłu.
Wypowiedziała te słowa, a chłopak zdezorientowany od razu wykonał jej polecenie. Minewra wydała z siebie głośne jęki, przypominające wołanie postrzelonego zwierzęcia o pomoc. Draco chciał dojść, niestety nauczycielka nie pociągała go seksualnie. Za to orgazm Minewry nie był udawany. Zmęczona upadła na łóżko z głośnym sapaniem, a Draco poległ obok niej. Przyssała swe wargi do jego niczym pijawka przysysa się do skóry, pieściła językiem jego podniebienie. Złapawszy za jego męskość wydała swój ostatni jęk. Wstała, ubrała się i patrzyła na bezwładnego chłopca. uśmiechnęła się do siebie z dumą, że mimo upływu lat nadal jest w formie. Wypowiedziała jeszcze słowa :
- Zdałeś Malfoy.
I wyszła w blasku nadchodzącego poranku ..